Mój pierwszy rok w korpo - Dziennik Korposzczura

Temat na forum 'Kącik mówców' rozpoczęty przez użytkownika CADD, 8 listopada 2017.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
?

Czy taka forma wam się podoba?

  1. Tak

    24 głos(ów)
    70,6%
  2. Nie

    6 głos(ów)
    17,6%
  3. Ja bym to zrobił lepiej

    0 głos(ów)
    0,0%
  4. Kiedy kolejny dzień? ??

    13 głos(ów)
    38,2%
Możesz zaznaczyć kilka odpowiedzi.
  1. Jak widać można :D Mi jako stałemu klientowi nie dość że zniżka to jeszcze robią mi poza kolejnością żebym nie czekał :D
     
  2. ViperΔ

    ViperΔ User

    Pewnie masz jakąś przepustkę premium
     
  3. Oczywko ale oftop tu już
     
  4. gigamen

    gigamen User

    Ktoś coś?:oops:
     
  5. Ghost_User

    Ghost_User User

    Nope
     
  6. kris0211.

    kris0211. User

    Cisza jak makiem zasiał... :oops:
     
  7. CADD

    CADD User

    Dzień 15.
    Data: 6.06.108 NOP
    Zyski/straty:+12.500 kredytów a potem -25.000 kredytów


    Nie przedstawiłem wczoraj podsumowania tygodnia pod względem zarobków. Wyszło 53,5 tysiąca kredytów plus poprzedni tydzień. Łącznie 75,5 kafla. Niedługo pierwsze sto tysięcy. Nastawię się na to psychicznie.

    Po tym szybkim wpisie ruszyłem do pracy. W trakcie dostaliśmy wiadomość od Magika, że został wypisany ze skrzydła szpitalnego i jutro dołączy do naszej ekipy górniczej. Wszystko szło zgodnie z planem i zbieranie Terbium nie przysporzyło problemów ale było widać pierwsze oznaki powrotu Lordakii do systemu, szczątki ich statków. Jutro nie będzie tak kolorowo, gdy spróbujemy uzyskać dodatkową rudę. Ja i moja pchełka będziemy musieli zostać przy bazie i sprzedawać to marne prometium z domieszką endurium. To było nasze 8 godzin pracy.

    Wpadliśmy do pokoju Magika by jakoś godnie uczcić jego powrót. Zastaliśmy go nad biurkiem, wciąż trochę bladego ale wyraźnie zadowolonego z tego że nas widzi. Spojrzałem wtedy też na wspomniane biurko. Wkuwał alienoznastwo na rozszerzonym poziomie. Zapytany o to powiedział że zamierza zrobić licencję jak najszybciej i jak najlepiej. W sumie szkoda, że nie ma nagród za najlepsze napisanie egzaminu. Na pewno bym ją zgarnął. Magik widząc, że wyjmujemy zza pleców nową butelkę Seafight wyszarpnął ją i wyrzucił na korytarz. Rozbiła się się głośnym brzękiem na który zareagowali mieszkańcy dwóch następnych pokojów. Spojrzeli na Magika tylko potępieńczo i zamknęli się w swoich lokalach. Spytaliśmy się co go napadło. I tu zaczęła zaczęła się najdziwniejsza część. Nie bardzo wiedział od czego zacząć ale gdy udało mu się złożyć pierwsze zdanie jakoś poszło.

    W szpitalu lekarz dokonał analizy rumu, zaniepokojony tym że na tak sterylnej stacji może w ogóle przeżyć jakiś wirus. Jego badanie wykazało że w co której nieotwartej butelce, W ALKOHOLU (przecież nie powinny być w stanie tam przetrwać nawet przywiezione z ziemi) znajdują się także groźniejsze odmiany wirusów niż te co mieliśmy w sobie. Picie rumu z tamtej skrzynki co mieliśmy przypominało grę w rosyjską ruletkę z nieświadomymi niczego uczestnikami. Magik jako jedyny pił z ostatniej otwartej butelki i dlatego zatruł się najmocniej. Zaraza w takim miejscu, gdzie organizmy są odzwyczajone od czynników chorobotwórczych może łatwo skończyć się epidemią i masowym osłabieniem sił firmy. Według tego co mówił Magik lekarz rozmawiał po cichu z Gigamenem i prawdopodobnie usłyszenie tego przez pacjenta nie było zamierzone. To natomiast mogłoby pociągnąć panikę wśród członków firmy.

    Magik relacjonował dalej, o domysłach Jakuba dotyczących pochodzenia bakterii, a zwłaszcza czy to możliwe żeby kto był w stanie to spowodować celowo. Według mnie jak najbardziej i gdybym miał strzelać to postawiłbym na tego samego sabotażystę co zniszczył marzenie o Liberatorze mk2. Albo na dostawcę-szpiega. W końcu ktoś to musiał przywieść do stacji to diabelstwo.

    Siedzieliśmy i gadaliśmy długo, gdy ktoś zapukał w metalowe drzwi pokoju Magika. Zdziwiłem się, nigdy bym nie przypuścił że Xana (pardon pani Major) przyjdzie do kogoś zamiast po prostu go wezwać. To znaczy wtedy się zdziwiłem. A teraz jak zostałem wyproszony stamtąd to wiem że chyba nie znała stanu mojego kolegi. Pewnie przypuszczała jest za słaby by wstać, ale wystarczająco mocny by odpowiadać przytomnie na pytania w śledztwie. Mijając się ze mną w drzwiach jeszcze posłała mi ten specyficzny rodzaj uśmiechu od którego nogi się pod facetem uginają. Nie mogło to ujść uwadze Eryka, który od razu gdy zamknęły się drzwi zaczął się dopytywać o istotę mojego kontaktu z tą wspaniałą damą. Powtórzę raz ostatni to co wtedy powiedziałem i to co wiele razy pomyślałem wcześniej. Nie, nic między nami nie jest poza stosunkami służbowymi i jedną kolacją na przeprosiny za oblanie kawą.

    Długo tam siedzieli. Gdy chcieliśmy wejść na powrót do Magika ten od razu ostrzegł że został zobowiązany tajemnicą służbową i nie może powiedzieć o czym rozmawiali. I nagle okazało się że nie mamy o czym gadać. Naprawdę. Wszystko co chciałem się spytać dotyczyło tego spotkania. W rezultacie przesiedziałem tam może pół godziny a potem stwierdziłem że wrócę się pouczyć do pokoju. A zamiast tego pisze dziennik. Dobra wracam za dwie godziny.

    No to mam 21 wieczór i czuje ze zaraz wyrzucę e-podrecznik gdzieś w przestrzeń kosmiczną by dokarmiać saimony. Swoją drogą Devolarium to straszne paskudztwo. Mam nadzieję że na to nigdy nie trafię. Ohowłaśnie wiadomość od Ducha, dawno się nie odzywał.

    .
    .
    .

    Przysłał mi rachunek za naprawę Liberatora. Warty ⅓ kosztu budowy.
     
    kris0211., Ghost_User oraz gigamen lubią to.
  8. gigamen

    gigamen User

    JEEEEJ, dzienik wrócił:D
    Autor zresztą też:D
     
    CADD lubi to.
  9. CADD

    CADD User

    Kiedyś trzeba było. Tez się ciesze ze widzę wasze internetowe mordki:D
     
  10. Ghost_User

    Ghost_User User

    Proszę bardzo.
     
  11. CADD

    CADD User

    Dzień 16.
    Data: 7.06.108 NOP
    Zyski/Straty:-30.000 kredytów + 8 Uridium,
    + 20.000 kredytów


    Jak już wczoraj wspomniałem, dostałem rachunek od Ducha na 25 tysięcy kredytów za naprawę Liberatora. Poszedłem odebrać go razem z chłopakami od razu po śniadaniu. Boże jak ja się za tym stęskniłem. Ten fotel to już absolutny majstersztyk w porównaniu z potworem z Phoenixa. Nie ukrywam że to była przyjemność i chętnie bym tam pospał. Niestety praca sama się nie zrobi. Z wyposażenia nic nie zniknęło, niczego nie brakowało: 2 generatory osłon były na miejscu, 3 napędu także. Wszystkie 3 lasery lf1 także na swoich miejscach. Wiedziałem że muszę przetestować na nowo działanie wszystkich systemów. Duch ze swojej pracy wywiązał się mistrzowsko, jak nie człowiek a robot naprawczy. Przy okazji robota naprawczego, dostałem też od technika CPU naprawcze, które przyda mi się gdy wykupię już robota naprawczego. W sumie mogę zrobić to teraz.

    No i oczywiście wydałem więcej niż chciałem. Poza robotem kupiłem czwarte działo laserowe lf-1. Tłumaczyłem sobie to poczuciem ładu i symetrii statku, strasznie mnie irytował brak broni na jednym ze skrzydeł. Jeszcze poza tym załatwiłem sobie 1000 sztuk amunicji LCB. Nie wiem co mnie napadło i mi za to strasznie wstyd. Na pewno nie dam rady tego nadrobić. Zaraz wylatuje z resztą naszej małej eskadry na 2-2. Oby zbiory były udane.

    Nie wiem czy to Bóg, Allach, Ktuhlu, Latający Potwór Spaghetti, czy jakakolwiek istota wyższa mi błogosławiła gdy kupiłem amunicję, ale zrobiła to w najlepszym momencie. Lordakie wróciły do sektora liczniejsze niż przed targami i dużo agresywniejsze. Z pogardą dla życia rzucały się na nas, robotników przez większość czasu i nie wykazywały przy tym najmniejszych oznak inteligencji- jak ślepe bydło leciały jedna za drugą by spróbować nam dokopać. Ale my mieliśmy przewagę jakiej ich rasa nie wykształciła najwyraźniej-sprawną komunikację. Dziwne że nie ma takiego modelu zachowań opisanego w podręczniku. Będzie trzeba wysłać poprawkę. Wracając do ataków, te małe zielone gluty są głupsze od Streunerów, nie umieją oceniać własnej sytuacji, dają się zapędzać w najprostsze pułapki jakie zastawialiśmy we trójkę. Czuliśmy siłę i moc naszych maszyn, czuliśmy pracę napędu przy nagłych zwrotach, mieliśmy kontrolę nad każdym ruchem statku, które prowadziły nas do tych małych zwycięstw nad każdym rozerwanym poszyciem wroga. Z ich jednostek zostawały czasem jednostki najrzadziej znanej nam rudy, Uridium. Nikt nie wie skąd pochodzi ale jej potencjał energetyczny jest przeogromny. W każdym statku są obecne małe, izolowane ładownie osobno dla Uridium, aby nie trzymać ich razem z innymi substancjami, potencjalnie tworzących mieszankę wybuchową. To jest jedyna ruda której nie wytwarza się w Skylabie, ani w nim nie przetrzymuje, jest to zbyt niebezpieczne. Nie są przetrzymywane nigdzie w bazie, a jedyne zapasy znajdują się Się na krążownikach by w wypadku przejęcia bazy nie utracić wszystkich magazynów. To tyle o tym niezbadanym pierwiastku.

    Gdy ciśnienie po walce i radości ze znalezienia jednostek Uri nam już opadło zaczęliśmy zastanawiać się co dalej z tym faktem zrobić. Sprawdziliśmy się we trzech we wspólnej walce, a i nie byłoby problemu z dalszym prowadzeniem działalności. Niszczenie Lordakii i przejmowanie ich Cargo było daleko bardziej opłacalne niż zbieranie kamień po kamieniu. Nawet pomimo użycia amunicji nie byliśmy stratni. No i mój robot się sprawdził bo nie zawsze miałem pamięć do tego by go włączyć w odpowiednim momencie. W sumie był to chyba najlepszy a przynajmniej najbardziej udany dzień pracy bo nie powinno mi się podobać że do mnie strzelają.

    Wspólnie uznaliśmy że nie ma co dziś wkuwać i że najlepiej będzie sobie po prostu odpocząć od tego całego zdobywania wiedzy ten jeden raz. Każdy poszedł do siebie. I ja też teraz tu jestem w pokoju i zbieram się do odpalenia Darkorbit, żeby postrzelać jeszcze trochę.

    Eureka! Przecież to oczywiste że nasza eskadra powinna się nazywać Darkorbit, żyjemy w takich czasach że na pewno każdy zauważy geniusz tej prostoty, a proste pomysły są najlepsze!

    Powiedziałem o tym Magikowi i Erykowi i przyjęli to jako dobra nazwa przynajmniej na początek, tak nieoficjalnie żeby nie było jeszcze wiążące gdy zarejestrujemy naszą grupkę w systemie. Przynajmniej jeden mój pomysł się przyjął. Przy okazji postanowiliśmy że następnego dnia zwiedzimy sektor 2-3, możliwe że znajdziemy więcej cennego kruszcu.

    Punkt 21 czasu pokładowego. MOŻE MI KTOŚ POWIEDZIEĆ W JAKI SPOSÓB V. DOWIEDZIAŁ O NASZYCH PLANACH? Wiem że ma układy z Gigamenem, ale żeby szpiegować trzech rekrutów to trochę przesada. Zaoferował właśnie ze poleci z nami jako przewodnik na 2-3 na wypadek większej ryby do upolowania i kazał wziąć ze sobą e-podreczniki. Do tego dodał że nazwa Darkorbit mu się podoba i fajnie że nie jesteśmy ograniczeni do jednej planety bo orbitę mają wszystkie planety. Co? Pokrętna logika jak dla mnie albo jestem po prostu zbyt zmęczony by ją zrozumieć. Dziwne że Duch się od rana nie odzywał… to mu się nie zdarza, ale pewnie pracuje nad nowym projektem.
     
    kris0211., Ghost_User oraz gigamen lubią to.
  12. gigamen

    gigamen User

    Hokus pokus
    Czary mary
    Nowy dzień
    Teraz:D
     
  13. CADD

    CADD User

    Dzień 17.
    Data: 8.06.108 NOP
    Zyski/Straty: +7000 kredytów


    A więc stało się, po szybkim śniadaniu wsiedliśmy do naszych statków i musieliśmy czekać na V. który zaczął jadać od czasu wypadku z dronem do pizzy u siebie w pokoju. Zaczął nawet rozdawać to co wyprodukował w za dużej ilości na korytarzu osobom przechodzącym obok jego drzwi. Rezultat był taki że pachnie każdego poranka świeżo wypieczonym ciastem i stopionym serem z sosem pomidorowym. Raj dla powonienia.

    Kiedy w końcu się go doczekaliśmy przed jego halą o godzinie 8 (gdy normalnie o 7 skończyliśmy przygotowania do lotu) mruknął tylko ciche przepraszam i poszedł do hangaru, a my do swoich. Spotkaliśmy się niedługo potem przy NYX. Jego Goliath elitarnego projektu Surgeon robił tak samo piorunujące wrażenie jak wtedy gdy pojawił się znikąd by wspomóc mnie i Magika w walce z dwoma Struenerami. Przesłał nam na statki poprawione plany systemu gwiezdnego z położeniem portalu prowadzącego do obszaru 2-3. Polecieliśmy przed siebie nie napotykając problemów. W trakcie takiego swobodnego lotu V zaczął nas odpytywać z treści podręczników. I bardzo dobrze. Egzamin się zbliżał powoli ale nieubłaganie. Termin został wyznaczony na za tydzień, jak twierdził nasz tymczasowy opiekun dzięki kontaktom z Xaną i temu że w sumie nasza trójka robi dookoła mnóstwo niechcianego szumu i im szybciej wylecimy w otwarty kosmos tym lepiej.

    Jakoś minął ten przelot tak jakby go nie było i ani się obejrzeliśmy byliśmy przed portalem łączącym 2-2 z 2-3. Odległość między portalami wynosi od 100.000 km do 200.000 km bez dokładnych danych, pomiary są uniemożliwione przez strefę promieniowania, ale to wciąż bardzo wysoka orbita Ziemi, ostatni poza sektorem 2-4 obszar macierzysty EIC. Z tego miejsca można podobno dokonać skoku na orbitę Marsa, z czego nie raz korzystali zarówno Czyściciele jak i Szerszenie MMO. Jednak od czasu konfliktu Krystallońskiego 108 lat temu starcia między ludźmi są tu dużo rzadsze, wszystko przez obecność Devolarium i Saimonów. Te dwie tolerujące się rasy były za dużym zagrożeniem dla obydwu stron, ale zamiast zniszczyć nowe zagrożenie na orbicie Ziemi w zarodku, ówcześni przywódcy kontynuowali wojnę na wyniszczenie między firmami. Teraz bezpieczni w tym miejscu czuć się mogą tylko doświadczeni piloci, umiejętnie wykorzystujący drony i P.E.Ty do niszczenia i oszukiwania obcych.

    Eh znowu niepotrzebnie się rozgadałem. Przecież jeśli ten dziennik jest tylko dla mnie to przecież zawsze będę pamiętał o co mi chodziło gdy to pisałem. W każdym razie dokonaliśmy skoku w tunelu nadprzestrzennym i znaleźliśmy się dalej od domu niż kiedykolwiek. Ziemi już nie było widać. Wyjścia z tunelu nikt nie pilnował. Pan V powiedział że nie ma bladego pojęcia czemu kosmici nie zniszczyli nigdy tego przejścia bo to naprawdę nie byłoby trudne. A wykryty przez nich zostałby napewno. Saimoni słyną ze swoich wynalazków tak samo jak Krystalloni. To w oparciu o ich technologie wynalezione zostały tarcze serii B zasilane sepromem.

    Polecieliśmy na miejsce w którym najłatwiej było znaleźć bogate złoża terbium. Pan V stale nas przepytywał i zaczął nam nawet wykładać podstawy pracy dronami. Specjalnie nam poprzypisywał swoje trzy Irisy byśmy pobawili się wydawaniem komend. Te maszyny mają kilka ciekawych właściwości. Można je wyposażyć w dwa rodzaje osprzętu w trzech różnych konfiguracjach: laser-laser, osłona-osłona, laser-osłona. Taktyka przy używaniu pełnej osłony na Irysach polega na trzymaniu ich blisko jednostki kontrolnej tak by generatory objęły ją swoim zasięgiem. Zabawa zaczyna się przy używaniu laserów. Jest mnogość sposobów na użycie dronów w boju. Ogień zaporowy, flankowanie, osłanianie ucieczki, pozorowane ataki, przechwytywanie to tylko najprostsze z nich. Jeden z najlepszych pilotów w historii, działający pod pseudonimem Mentor był w stanie kontrolować aż 8 sztuk jednocześnie, a tak się zakochał w nich, że dwukrotnie wygrał targi pod rząd konstruując nowe modele zaprogramowane ze sztuczną inteligencją, Apisa i Zeusa. V ciągle się ich nie dorobił i to go strasznie frustruje. Strzelam że pizzą zaczął się objadać właśnie ze stresu i irytacji. Jego postanowieniem noworocznym w tym roku jest zebrać wystarczająco uridium by dowództwo go odznaczyło tym cudem techniki. Moglibyśmy długo bawić się w wydawanie komend, ale coś się stało co kazało naszemu opiekunowi odebrać nam Irki i kazać się za nim w miarę możliwości schować. I zobaczyliśmy co. Widzieliśmy majestatycznie poruszający się zielony okręt na tysiąc ludzi co najmniej. Był wielkości może połowy BigBoya. W ciągu kilku sekund przypomniałem sobie wszystko co trzeba było wiedzieć o jednostkach Devolarium. Nie posiadają małych myśliwców(dobrze), główne uzbrojenie to dwa potężne plazmowe działa na dziobie(prawie każda ucieczka przed nim to niewykonalne zadanie o ile nie ma się Vegi). Mostek znajduje się mniej więcej pośrodku górnej części okrętu bez wyraźnej nadbudówki. Pomimo ogromnych rozmiarów jest całkiem zwrotny więc jeszcze groźniejszy. V po cichu na komunikatorze tłumaczył, że gdybyśmy mieli trochę obycia to byśmy dali radę we czterech wykraść mu surowce z uszkodzonych ładowni ale na razie jest to zbyt niebezpieczne. Wycofaliśmy się szerokim łukiem, niewidoczni dla wroga.

    Dopiero przy portalu się zatrzymaliśmy. Devolarium musiało gdzieś po drodze skręcić bo radary dalekiego zasięgu nie wyczuwały tak wielkiej jednostki. Zamiast tego znaleźliśmy Saimona. Zaskoczyliśmy go zupełnie, nie zdążył odwrócić się do nas gdy zniknął w wiązce. Zaczynam rozumieć czemu to nie “wojskowi”,a “łowcy”. To naprawdę jest traktowane jak sport.

    Wróciliśmy na 2-2 by zebrać chociaż trochę terbium. Dobrze jest mieć dużą ładownię i nie mieć potrzeby ciągłego kursowania. Lordakie też wyspokojniały w większości, a te kilka co nawinęły się po drodze znikęły tak szybko jak wcześniej Saimon. Kredyty się zgadzają.

    Po powrocie usiedliśmy do nauki, dzisiejszy dzień uświadomił nam ile jeszcze musimy się nauczyć i ile jeszcze nie umiemy sobie wyobrazić. No chociażby drony. Kto to widział żeby każdy sam sobie mógł być generałem dzięki kilku maszynom które są ślepo posłuszne kontrolerowi.

    Mamy 23 i zaraz się położę. Od 19 siedzieliśmy u Eryka przy akompaniamencie gitary, którą pożyczył od swojej sąsiadki z pokoju obok. Nie był co prawda wybitnym instrumentalistą ale jego umiejętności były wystarczające, by pośpiewać szanty z jego notatnika. Wyjątkowo bez alkoholu bo Magik nam zabronił
     
    Ostatnie edytowanie: 11 czerwca 2018
  14. Ghost_User

    Ghost_User User

    Just in case
    Na wszelki wypadek.
     
    CADD lubi to.
  15. Niby ok ale można wsadzić również na drony dodatki (ale nwm czy będziesz opisywał dodatki w fabule ;)):D To J to mała litera która powinna być duża :D
     
    CADD lubi to.
  16. CADD

    CADD User

    Nawet nie wiedziałem, mi drony służą tylko do trzymania osłon na nich
     
  17. No wiadomo że laser/osłona ale to taka ciekawostka
     
  18. CADD

    CADD User

    Dzień 18.
    Data: 9.06.108 NOP
    Zyski/Straty: 7.000 kredytów


    Ostatnio dni mijają szybciej niż zwykle. W moim odczuciu. Może szybciej się kładę, może później wstaje. Chociaż to nie jest możliwe ze względu na budzik codziennie ustawiony na szóstą. Gdy dziś otworzyłem oczy zdałem sobie sprawę z tego że nie miałem od przyjazdu tutaj żadnych snów, które na Ziemi miałem codziennie. Mama mi powtarzała przy okazji przeprowadzki kiedyś, że pierwsza noc i sen jaki będzie się miało w nowym miejscu ma ogromne znaczenie i prawie zawsze się sprawdza jeśli nie jest fikcyjny w bardzo nieprawdopodobny sposób. Moja mama interesowała się takimi różnymi problemami ludzkiego umysłu. Była psychologiem a poza tym znała się na somnologii i astrologii, ale to tylko traktowała jako ciekawostki, a nie prawdziwe zajęcie.

    No ale pora wracać na ziemię. W sensie nie Ziemię, tylko w tym przysłowiowym znaczeniu. Poranek minął bez większych niuansów. Eryk wziął dzień wolnego aby postudiować i utrwalić nabytą wczoraj wiedzę, więc ja i Magik nie mogliśmy pomyśleć nawet o powrocie na 2-3. Pewnie nawet we trójkę byśmy nie mogli się za daleko przelecieć tak by nie spotkać obcych i nie stać się częścią kosmicznego pyłu. Ruszyliśmy na 2-2 i przy portalu po drugiej stronie zostaliśmy dziwne zjawisko. Oto z 20 statków stało blisko wrót w odległościach niebezpiecznie bliskich. Na automatycznym kanale bliskiego zasięgu miało miejsce niezwykłe poruszenie, co chwilę rozlegały się krzyki przerażenia. Niedługo dowiedzieliśmy się co doprowadza pilotów do takiego stanu. Minimapa wskazała na obecność statku wrogiej korporacji. Jeden z zebranych oznaczył poziom zagrożenia jako 5/5 i wyznaczył model statku wraz z podstawowymi informacjami. Oto wokół portalu krążyła jednostka Goliath Diminisher, jeden z 6 elitarnych modeli. Szukał ofiary jednak nie mógł strzelać strzelać strefie ochronnej. Konwencja galaktyczna zakazuje wystawiać na szwank portale, bo mogłoby się to skończyć zapadnięciem tunelu czasoprzestrzennego. Dlatego on tu czekał i oblatywał portal raz po raz szukając dogodnej pozycji do strzału. Najbezpieczniejsze położenie było w pobliżu samej konstrukcji pierścienia, ciężko byłoby tak strzelać do ukrytego za neostalową ramą obiektu nie ryzykując zniszczeń wspomnianego pierścienia. Na komunikacji wciąż panował chaos, jeden z pilotów wycofał się na 2-1 by powiadomić jakakolwiek mocniejszą jednostkę o zagrożeniu w naszym systemie, inny próbował namówić kilka osób na próbę odwrócenia uwagi Goliatha. Zapomniałem wspomnieć że większość statków zebranych tam była Liberatorami. Tylko jedna Vengance mogłaby ewentualnie jakoś pogonić agresora, ale pilot był bardzo niechętny do działania. Wtedy właśnie mi się przypomniało że mam kontakt do Gigamena. Przełączyłem się na jego prywatny kanał łączności i w sumie zacząłem błagać o pomoc, bo może się zaraz stać coś bardzo złego. Na szczęście szybko odpowiedział. Opowiedziałem całą sytuację najszybciej jak się dało. Obiecał pomoc w ciągu dziesięciu minut.

    Wyrobił się w 9. Nigdy nie pomyślałbym że Aegis mógłby pobić Golca. A jednak uderzenie było tak mocne i tak niespodziewane, że Mars przeżył tylko dzięki poświęceniu swoich dronów które były skupione za nim tak by nie przeszkadzały w manewrowaniu i przyjęły na siebie większą część obrażeń. Co najmniej jeden został zniszczony doszczętnie. Gigamen jeszcze chwilę postraszył, a następnie wrócił na kanał. Spytał się jak podobało się przedstawienie. Oczywiście że odpowiedziałem że najlepsze jakie do tej pory widziałem. Jakub odpowiedział że może któregoś dnia będę miał takie umiejętności jak on. Oby, bo bez tego chyba będzie ciężko przeżyć w przestrzeni.

    Zanim się zebraliśmy z Magikiem by zbierać Terbium straciliśmy ponad godzinę czasu. Do tego ciężko było znaleźć nieokupowany fragment przestrzeni, wszyscy co wcześniej byli skupieni przy portalu teraz starali się jak najbardziej nadrobić straty. Dokładnie jak my. Gigamen wrócił do bazy by sprawdzić ostatnie ślady bo podobno niedawno trafił na ślad który może pomóc w znalezieniu sabotażysty. Tyle ostatnio się dzieje że prawie zapomniałem o tej całej sprawie. Jednak informacja rozpaliła wtedy we mnie tą wściekłość, która prawie zanikła.

    Pójście do NYX było pierwszą rzeczą jaką zrobiłem po powrocie. Duch i V także zostali powiadomieni. Zostaliśmy powitani w tym samym miejscu co ostatnio, gdy sprawdzaliśmy sfałszowany monitoring. Jakub od razu wklikał kilkadziesiąt komend. Nic mi to nie powiedziało, a widząc mój zdumiony wyraz twarzy musiał uznać, że nie mam pojęcia co się dzieje. wytłumaczył więc że wyśledził z którego komputera korzystano w godzinach po wypadku gdy można było podmienić obraz z kamer. Było to pięć jednostek (plus jego własna) i należało je wszystkie sprawdzić. Niestety w tym już nie mogliśmy uczestniczyć, bo według Gigamena nasze zachowanie mogłoby zdradzić jak bardzo zawężyliśmy krąg podejrzanych. Kazał czekać nam do jutra po pracy na kolejne postępy. Być może aresztowanie będzie miało miejsce już pojutrze.

    Z NYX udałem się na obiad, a z obiadu do sklepu w sekcji badawczo-rozwojowej. Zazwyczaj gdy gdy tam trafiłem to oglądałem statki. Dzisiaj drony. Cały czas mam w pamięci wczorajsze ćwiczenia z nimi. Na rynku dostępne były tylko 2 modele, FLAX i IRIS. Najtańsze z nich kosztowały 100.000 kredytów. To więcej niż statek! Kto wymyślił takie ceny? Umieją w tym sklepie rzucać tylko kłody pod nogi. W sumie w całej formie też poza kilkoma chlubnymi wyjątkami. Eh będę czekał na rozwój wypadków jutro. Nic ciekawego dziś już nie może się wydarzyć
     
  19. gigamen

    gigamen User

    Ehh...
     
    CADD lubi to.